Jak zmiany przepisów o REIT wpłyną na polski rynek mieszkań w 2025?
Gdy na horyzoncie pojawia się nowy rok, branża nieruchomości wstrzymuje oddech – i nie chodzi tu o kolejną podwyżkę stóp procentowych czy chwilowy boom na mikroapartamenty. Tym razem to coś fundamentalnego: na polskim rynku mają pojawić się REIT-y, czyli Spółki Inwestujące w Najem Nieruchomości (SINN). Co to oznacza dla inwestorów, zwykłych najemców i deweloperów? Spójrzmy na to oczami kogoś, kto od lat szuka sensu w liczbach, ale wie, że za każdą statystyką stoi człowiek marzący o własnym kącie lub lepszej przyszłości dla rodziny.


Najważniejsze informacje:
- REIT-y w Polsce ruszą najprawdopodobniej na początku 2026 roku; minimalny kapitał zakładowy spółki wyniesie 100 mln zł.
- Co najmniej 90% zysków z najmu będzie wypłacanych inwestorom jako dywidenda, zwolniona z PIT dla osób fizycznych; spółki objęte będą nadzorem KNF.
- REIT-y mają szansę przyciągnąć kilka miliardów złotych nowego kapitału, co może zmienić układ sił na rynku mieszkań i wpłynąć na ceny oraz dostępność lokali.
Polskie REIT-y – co się zmieni dla inwestora?
Wyobraź sobie, że do tej pory chcąc zarobić na rynku mieszkań, musiałeś wyłożyć setki tysięcy złotych, kupić lokal, a potem samodzielnie zmagać się z najemcami, remontami i podatkami. Tymczasem nowe przepisy zmieniają reguły gry: od 2026 roku będziesz mógł stać się współwłaścicielem wielkiego portfela mieszkań, inwestując nawet niewielką kwotę. Taką możliwość dają właśnie SINN-y, czyli polskie REIT-y – spółki notowane na giełdzie, które zainwestują swój kapitał (minimum 100 mln zł) w najem nieruchomości.
Nie bez znaczenia są też kwestie podatkowe. Dochód REIT-u będzie opodatkowany CIT w preferencyjnej stawce 10% (tylko przy wypłacie dywidendy), a przynajmniej 90% zysków z najmu trafi do inwestorów jako dywidenda, zwolniona z PIT dla osób fizycznych. Taki mechanizm od lat z powodzeniem działa na Zachodzie. Na przykład w Niemczech czy USA REIT-y stanowią odpowiednio 12% i 15% rynku najmu mieszkaniowego – i uchodzą za jedno z najbardziej przejrzystych rozwiązań inwestycyjnych w nieruchomościach.
W Polsce zainteresowanie inwestycjami mieszkaniowymi rośnie nieprzerwanie. Według GUS w 2024 roku liczba osób deklarujących chęć zainwestowania w mieszkania wzrosła o 12% wobec roku poprzedniego. Tymczasem rentowność najmu, zwłaszcza w dużych miastach, spadła w 2024 poniżej 4% rocznie. Dla inwestorów szukających alternatywy – REIT-y mogą być otwarciem nowego rozdziału. Pytanie tylko: czy zyski pójdą w parze ze stabilnością rynku?
Dlaczego dopiero teraz? Krótka historia długich debat
Polskie REIT-y to temat wałkowany od ponad dekady. Projekty ustaw przepadały w szufladach kolejnych rządów – zawsze brakowało zgody co do formy, zakresu czy nadzoru. Wielu ekspertów wskazywało, że bez pełnej przejrzystości i silnego nadzoru finansowego rynek nie będzie bezpieczny ani dla inwestorów, ani dla najemców. Do tej pory polski inwestor miał do dyspozycji tylko quasi-REIT-y lub platformy crowdfundingowe, które nie dawały ani skali, ani bezpieczeństwa, jakie gwarantują rozwiązania znane z zagranicy.
Dopiero w 2025 roku rząd, pod naciskiem zarówno deweloperów, jak i Narodowego Banku Polskiego, wpisał REIT-y na listę priorytetów polityki mieszkaniowej i inwestycyjnej. W nowej ustawie znalazły się rygorystyczne wymogi kapitałowe, nadzór Komisji Nadzoru Finansowego oraz obowiązek kwartalnych sprawozdań finansowych. To ma być gwarancja, że rynek SINN-ów będzie odporny na patologie i „wolne amerykanki”, które przez lata odstraszały drobnych inwestorów i zagrażały stabilności rynku.
Co zmienią REIT-y dla zwykłych ludzi?
Na pierwszy rzut oka, wejście REIT-ów to świetna wiadomość. Otwiera się nowy, dostępny dla szerokiej grupy Polaków sposób na inwestowanie w nieruchomości. Zamiast kupować mieszkanie pod wynajem, wystarczy nabyć akcje SINN-u – a zyski (czyli dywidendy) wypłacane są cyklicznie, bez potrzeby zajmowania się lokalami na co dzień.
Jednak to tylko jedna strona medalu. W miastach takich jak Warszawa, Kraków czy Wrocław, gdzie i tak brakuje mieszkań, pojawienie się dużych graczy instytucjonalnych może oznaczać wzrost popytu – a co za tym idzie, ryzyko dalszego wzrostu cen zakupu dla indywidualnych kupujących. Część ekspertów ostrzega, że może to doprowadzić do sytuacji podobnej do tej z Berlina, gdzie REIT-y i fundusze instytucjonalne skupowały całe pakiety mieszkań, windując ceny i ograniczając dostępność lokali dla zwykłych rodzin.
Warto to podkreślić: z drugiej strony większa profesjonalizacja rynku najmu może też ustabilizować czynsze i podnieść standard wynajmowanych mieszkań. Dla najemców oznacza to mniej ryzykownych umów i lepsze warunki mieszkania. Ale czy zyskają na tym wszyscy? To pytanie, które będzie wracać przez najbliższe lata.
Jak wygląda Polska na tle innych krajów?
| Parametr | Polska (2025/2026) | Niemcy | Czechy | USA |
|---|---|---|---|---|
| Udział REIT-ów na rynku najmu | — (start 2026) | 12% | 8% | 15% |
| Minimalny kapitał REIT | 100 mln zł | 100 mln EUR | 50 mln CZK | Brak (zależne od stanu) |
| Preferencyjne opodatkowanie CIT | 10% | 15% | 19% | Brak federalnego (tylko lokalne) |
| Dywidenda z zysków najmu | ≥ 90% | ≥ 90% | ≥ 80% | ≥ 90% |
| Rentowność najmu (średnia roczna) | <4% (2024) | 3–4% | 4–5% | 4–5% |
Szanse i ryzyka – komu opłaca się nowy system?
Zastanów się: czy warto grać na giełdzie mieszkań, skoro konkurencja będzie większa niż kiedykolwiek? Z jednej strony, dla indywidualnych inwestorów pojawia się szansa na wyższe dywidendy niż z tradycyjnego wynajmu – wszystko pod czujnym okiem KNF i z gwarancją przejrzystości finansowej. Prognozy NBP sugerują, że napływ kapitału do REIT-ów w pierwszych latach może sięgnąć nawet kilku miliardów złotych. Takie liczby robią wrażenie – ale czy nie przyniosą też skutków ubocznych?
Dla deweloperów to zastrzyk nowego kapitału i szanse na realizację dużych, profesjonalnych projektów pod wynajem. Dla młodych rodzin i osób kupujących pierwszy lokal – ryzyko, że mieszkania na własność staną się jeszcze trudniej dostępne, zwłaszcza w największych miastach. To może być problem, jeśli polski rynek podąży śladem zachodnioeuropejskich metropolii, gdzie udział instytucjonalnych inwestorów mocno ogranicza podaż dla osób fizycznych.
Warto dodać, że duże REIT-y mogą wprowadzić na rynek więcej mieszkań na wynajem, stabilizując czynsze – ale tylko jeśli deweloperzy ruszą z nowymi projektami, a nie skupią się wyłącznie na sprzedaży całych budynków funduszom. Ostatecznie, wszystko rozstrzygnie się przy stole negocjacyjnym i na giełdzie – to tam poznamy prawdziwy bilans zysków i strat.
Co zrobić? Praktyczne wskazówki na 2026 rok
Jak wykorzystać nadchodzącą rewolucję? Oto kilka konkretnych rad dla tych, którzy planują inwestycje lub zmiany mieszkaniowe:
- Jeśli jesteś inwestorem indywidualnym: Warto rozważyć zakup udziałów w REIT-ach jako alternatywę dla tradycyjnego wynajmu mieszkania. Zwróć uwagę na strategię spółki – co inwestują, jak zarządzają ryzykiem i czy rzeczywiście wypłacają minimum 90% zysków w formie dywidendy.
- Jeśli wynajmujesz mieszkanie: Oczekuj większej konkurencji na rynku najmu, ale i lepszych standardów obsługi. Sprawdzaj, czy Twój potencjalny wynajmujący to duży, profesjonalny podmiot – to daje większą pewność co do warunków umowy i jakości lokalu.
- Jeśli chcesz kupić własne mieszkanie: Bierz pod uwagę, że w największych miastach konkurencja z REIT-ami może podbijać ceny. Wyprzedź rynek i szukaj okazji przed wejściem pierwszych dużych graczy, albo rozważ mniej oczywiste lokalizacje.
- Dla deweloperów: Szykuj się na zwiększone zainteresowanie inwestorów instytucjonalnych. Warto rozważyć nowe typy inwestycji – np. całe osiedla pod wynajem lub innowacyjne projekty dla seniorów czy studentów.
Jedno jest pewne: rok 2026 na rynku nieruchomości będzie zupełnie inny niż wszystkie poprzednie. I to nie tylko na papierze – zmiany odczują wszyscy, od inwestorów po zwykłych najemców. A Ty? Na jaką zmianę czekasz najbardziej?




