Jan Błażewicz twierdzi, że była partnerka go truła – dramat w Poznaniu
Jan Błażewicz, 35-letni mieszkaniec Poznania, przeżył prawdziwy dramat, który zaskoczył nie tylko jego samego, ale i całą lokalną społeczność. Trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy z ekstremalnie niskim ciśnieniem krwi – zaledwie 40 na 60, co jest stanem bezpośrednio zagrażającym życiu. Co więcej, Jan podejrzewa, że jego była partnerka, 24-letnia Dominika S., mogła go systematycznie podtruwać, co doprowadziło do jego krytycznego stanu zdrowia. Historia tej pary, która zaczęła się od spotkania przez popularną aplikację randkową, szybko przerodziła się w dramat z elementami kryminalnymi, budząc liczne pytania o bezpieczeństwo zaufania w relacjach, a także o to, jak osobiste więzi mogą wpływać na decyzje finansowe i majątkowe.

- Jan Błażewicz z Poznania trafił na SOR z bardzo niskim ciśnieniem (40 na 60).
- Poznał Dominikę S. przez aplikację randkową i uposażył ją na 250 tys. zł z polisy na życie.
- Po hospitalizacji odkrył, że w suplementach diety znajdowały się połówki białych tabletek, co sugeruje podtruwanie.
- Sprawa wzbudza kontrowersje i pytania o bezpieczeństwo w relacjach oraz konsekwencje finansowe.
- Jan początkowo nie wierzył, że Dominika mogła go truć, co pokazuje złożoność sytuacji.

Po pobycie na SOR Jan odkrył coś, co tylko potwierdziło jego obawy – w suplementach diety, które codziennie przyjmował, znajdowały się połówki białych tabletek, co wskazuje na celowe działanie mające na celu jego osłabienie. Ta niepokojąca sytuacja otwiera szeroką debatę o tym, jak zachować czujność w relacjach, zwłaszcza gdy w grę wchodzą poważne decyzje finansowe, takie jak uposażenie z polisy na życie.
Początek znajomości i decyzja o uposażeniu z polisy na życie
Jan Błażewicz i Dominika S. poznali się za pośrednictwem popularnej aplikacji randkowej, która dziś stanowi jedno z najczęstszych miejsc nawiązywania nowych relacji. Ich znajomość szybko nabrała tempa, a po kilku miesiącach Jan podjął decyzję, która dla wielu mogłaby wydawać się odważna, a nawet ryzykowna – uposażył Dominikę na kwotę 250 tysięcy złotych z polisy na życie.
Jak podaje polsatnews.pl, ten krok był wyrazem ogromnego zaufania, jakie Jan okazał swojej partnerce. W praktyce oznaczało to, że w razie jego śmierci, Dominika otrzymałaby niemałą sumę pieniędzy, co w relacji osobistej jest często symbolem poważnego zaangażowania i wspólnej przyszłości. Niestety, jak pokazały dalsze wydarzenia, to zaufanie zostało brutalnie nadużyte.
Nagłe pogorszenie stanu zdrowia i hospitalizacja na SOR
Prawdziwy dramat zaczął się, gdy Jan trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy z bardzo niskim ciśnieniem krwi – 40 na 60, co jest stanem krytycznym i wymaga natychmiastowej interwencji medycznej. Przez całą noc pozostawał pod opieką lekarzy, którzy walczyli o jego życie.
Według informacji z polsatnews.pl, ten nagły kryzys zdrowotny stał się punktem zwrotnym w całej historii. To właśnie wtedy Jan zaczął poważnie podejrzewać, że jego złe samopoczucie nie było dziełem przypadku, lecz celowym działaniem z zewnątrz. Jego stan zdrowia mógł być konsekwencją długotrwałego podtruwania, co rodziło pytania nie tylko o jego bezpieczeństwo, ale i o to, jak takie sytuacje mogą się zdarzać w relacjach zaufania.
Podejrzenia o podtruwanie i odkrycie w suplementach diety
Po wyjściu ze szpitala Jan postanowił dokładniej przyjrzeć się temu, co codziennie przyjmował. Z przerażeniem odkrył, że w jego suplementach diety znajdowały się połówki białych tabletek, których wcześniej tam nie było. To odkrycie potwierdziło jego podejrzenia, że Dominika mogła go truć, dodając do suplementów substancje wpływające na jego stan zdrowia.
Wokół tej sytuacji pojawiły się także opinie, że Dominika miała innych mężczyzn, co dodatkowo komplikowało jej motywy. Jan początkowo zaprzeczał, że była zdolna do takiego działania, jednak kolejne fakty i odkrycia zmieniły jego stanowisko. Jak podaje polsatnews.pl, sprawa wywołuje wiele emocji i stawia pod znakiem zapytania bezpieczeństwo w relacjach osobistych, zwłaszcza gdy w grę wchodzą poważne decyzje finansowe i majątkowe.
Historia Jana i Dominiki przypomina, jak ważne jest zachowanie ostrożności, zwłaszcza gdy w grę wchodzą duże pieniądze i wspólne decyzje dotyczące nieruchomości czy finansów. Zaufanie to podstawa każdej relacji, ale nie zawsze wystarcza, by czuć się bezpiecznie. Nawet w bliskich związkach warto mieć oczy szeroko otwarte i być świadomym, że zagrożenia mogą pojawić się tam, gdzie najmniej się ich spodziewamy.




